28 czerwca 2015

Czerwcowe cuda



Czerwiec miał być upalny, na szczęście nie było aż tak gorąco jak myślałam że będzie, cieszę się że przetrwałam ten jeden z najgorszych miesięcy w roku. Dlaczego najgorszy? Po pierwsze nie wychodzi się ze szkoły, bo zbliża się koniec roku, więc jest masa popraw (w moim przypadku po cztery dziennie, istne szaleństwo), a po drugie temperatura - tak jak wspominałam nie było jeszcze tak źle, jak się spodziewałam, bo było kilka chłodnych dni idealnych dla mnie.
Poza tym w czerwcu było mnóstwo wyjazdów, które raczej miło wspominam.

Książka
Hmmm… wyjątkowo łatwy wybór. Bo jak mogę nie dać tutaj książki, którą nazywam książką życia? Recenzja pojawi się za tydzień, chociaż przeczytałam ją już jakieś dwa czy trzy tygodnie temu.


Film
Kolejny raz pojawia się tutaj film, który oglądałam razem z klasą w szkole. Tym razem „Rain Man”. Opowiada on o mężczyźnie, który nie ma łatwej przeszłości, do tego jego firma bankrutuje, a on sam jest zatwardziałym materialistą. Po śmierci ojca, podczas odczytania testamentu dowiaduje się zaskakujących rzeczy – przede wszystkim majątek, którego oczekiwał zostaje przyznany komuś innemu, a tą osobą okazuje się być jego brat chory na autyzm, o którego istnieniu do tej pory nie miał pojęcia. Opowieść o więzach rodzinnych, całkiem niezła dawka psychologii i mieszanka humoru oraz wzruszenia. Plus całkiem niezłe zakończenie.

Muzyka
Tutaj tak naprawdę nie ma nic nowego, nic ciekawego. Jedynie po klasowej wycieczce w góry w głowie mam piosenki SDM np. „Z nim będziesz szczęśliwsza”, „Czarny blues o czwartej nad ranem”, „Bieszczadzkie anioły” albo „Opadły mgły i miasto ze snu się budzi”, „Jest już za późno” itd. Niewiele mają wspólnego z górami, ale jakoś tak mi się z tym kojarzą.

Wydarzenie
Tak jak mówiłam, w czerwcu było dużo wyjazdów. Szóstego czerwca byłam w Łodzi i jeszcze tego samego dnia wieczorem pojechałam na Lednicę2000. Bardzo dobrze się tam bawiłam, mnóstwo ludzi, mnóstwo tańca i śpiewu oraz Pana Boga. Słońce dało popalić, ale było warto.

Oprócz tego od 15 do 20 byliśmy z klasą w górach. Również fajny czas, wspólnie spędzony.

W czwartek założyłam książkowego Instagrama, gdzie możecie zobaczyć co się u mnie dzieje, jakie książki aktualnie czytam, miło by było, gdybyście również komentowali i lajkowali. <czy jak to się tam nazywa na insta> @whiteblackbooks lub link

Książkowe nowości
Tutaj tylko jedna książka, jako pamiątka z Krupówek (nie ma to jak być w Zakopanem, a robić zakupy w Empiku). Po za tym nie kupiłam żadnej więcej książki, bo poszalałam z tym w maju i planuję kilka książek kupić w wakacje, więc chciałam przyoszczędzić.


Kategoria specjalna
Nie mogę nie umieścić kolejnej pamiątki z gór czyli następna-rzecz-tak-bardzo-związana-z-górami-jako-pamiatka. Maskotka Olafa z „Krainy lodu”. Czy to już obsesja?


Mam nadzieję, że czerwcowe cuda wam się podobały, tak jak mi. A was jakie cuda ostatnio spotkały?