„Baśniarz” Antoni
Michaelis. Czyli książka która dręczy mnie odkąd dowiedziałam się o
jej istnieniu. Byłam bliska jej kupienia przynajmniej pięć razy, ale zawsze ją
odkładałam, bo miałam wątpliwości. Aż w grudniu stwierdziłam, że dosyć tego.
Dobra czy nie, kupuję!
Później dręczyła mnie w trakcie czytania. A teraz dręczenie
objawia się niemożnością napisania recenzji, mimo że zdjęcia czekają sobie w
folderze kilka dni, a książka przeczytana jeszcze dawniej. Bo nie wiem co mam
napisać. Bo nie wiem co o niej myśleć. Bo nie wiem czy polecić jej czytanie
innym czy nie. Bo nie wiem jakim cudem ta historia wywołała taki zamęt w mojej
głowie. Bo nie wiem, bo nie wiem, bo nie wiem….
Muszę chyba na chwilę wstrzymać opisywanie swoich odczuć,
przystopować serce i dać czas na wypowiedzenie się rozumowi, aby napisać coś,
czego najbardziej nie lubię czyli „krótko o fabule”. Historia wydawałaby się
zwykła i nijaka. Ot, jest sobie dziewczyna. Ale jakby to było bez płci
przeciwnej (i według mnie głównego bohatera, bo bez niego książka niewątpliwie
nie miałaby sensu), więc oczywiście pojawia się i chłopak. Cóż, jakieś 90%
lektur dla nastolatków można by opisać w ten sposób. Ale Abel jest jedyny w
swoim rodzaju, a właściwie talent jakiś posiada, jest jedyny w swoim rodzaju. Umiejętność
opowiadania baśni swojej siostrze. Po prostu. Tylko tyle. Lecz ta baśń jest
wyjątkowa, bo w magiczny sposób łączy się z rzeczywistością. Kto wie jak to się
skończy?
Powieść smutna, ale jednocześnie pełna nadziei i miłości. Na
początku czytało mi się ją wolno i traktowałam ją raczej z dystansem. Lecz
później moje myśli zmieniły się w tornado, którego nie mogłam opanować jeszcze
jakiś czas po zakończeniu. Byłam tak zaskoczona obrotem spraw, rozwiązaniem
całej historii, chociaż w głowie miałam kilka całkiem niezłych i w moim
mniemaniu nieszablonowych scenariuszy dalszych wydarzeń, to i tak nie
wymyśliłam prawdziwego zakończenia. A ono złamało mi serce. Mimo, że nie do
końca zgadzam się z pewnymi motywami i w kilku sprawach nie postępowałabym tak
jak główni bohaterowie, to moje serce i tak zostało złamane. Dokładnie na pół.
Więc
teraz szukam na nie leku, obecnie testuję „Szaleństwo modlitwy”, jak nie pomoże
to sięgnę po sprawdzone „Bóg nigdy nie mruga” - idealne lekarstwo po „Gwiazd
naszych wina”, może i tu się sprawdzi.
Nienawidzę Cię za to, że właśnie wrzuciłam ją do koszyka! :D Tak dużo o niej słyszałam, że muszę. Po prostu muszę. I te zdjęcia! Są naprawdę przepiękne, szablon też świetny.;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się podobają, bardzo mi miło z tego powodu:)
UsuńNie lubię jak ktoś mnie nie lubi, ale w tym wypadku chyba muszę ci wybaczyć, z takiego powodu warto to znieść:P
To jedna z najpiękniejszych i najbardziej bolesnych książek, jakie w życiu czytałam. Muszę kupić sobie własny egzemplarz.
OdpowiedzUsuńPiękne, klimatyczne fotografie! :)
Bardzo cieszę się, że zdjęcia ci się podobają:)
UsuńWydaje się ciekawa. ;) Ale na razie mam zaczęte chyba ze trzy książki, więc ta musi sobie spokojnie poczekać aż znajdę czas i chęć na przeczytanie jej. :)
OdpowiedzUsuńNa tę książkę mam ochotę od bardzo dawna. Muszę kiedyś wziąć się w garść i w końcu ją kupić :)
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja! Czytałam "Baśniarza" i czuję dokładnie tak jak Ty. Polecić ciężko, bo książka jest bardzo specyficzna i pewnie nie spodoba się każdemu, ale z z drugiej strony nie polecić takiego wspaniałego dzieła? "Baśniarz" złamał mi serce, bardzo. Przez parę dni, co ja mówię! Przez parę tygodni nie mogłam przestać o nim myśleć. Uwielbiam pisać recenzję, ale zdecydowanie nie lubię pisać o fabule. Śliczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńJeju, bardzo mi miło, że podobają ci się.
UsuńA jeszcze bardziej mi miło, że recenzja tak przypadła ci do gustu:)
Odpuszczę sobie lekturę, ale przyznam, że zdjęcia fantastyczne!
OdpowiedzUsuńBardzo ciągnie mnie do tej książki i chcę ją przeczytać już od dawna. Lubię tego typu książki i mam nadzieję, że okaże się bardzo dobra. Przeczytam, jak tylko nadarzy się okazja. A jak nie wytrzymam, to z pewnością zakupie ją w najbliższym czasie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
muszę, ale to muszę sięgnąć po tą książkę :)
OdpowiedzUsuńgenialne zdjęcia! Wspólna obs? Odpowiedź napisz u mnie na blogu. http://loveemyydreeam.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZ ,,Baśniarzem" zapoznałam się już dawno, ale nadal pamiętam te emocje gdy czytałam koniec. Książka jest naprawdę niesamowita. Po niej sięgnęłam po ,,Dopóki śpiewa słowik" tej autorki ale nie wywarła na mnie tak dużego wrażenia. Recenzja jest bardzo trafna i jakie fantastyczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się podobają:)
UsuńPrzyznam, że zaciekawiłaś mnie tą recenzją. Nie znałam tej książki, a po Twojej ocenie mam ochotę jak najszybciej ją kupić. :D
OdpowiedzUsuń