Książka
Jeśli chodzi o moją ulubioną książkę z marca to będzie bomba
emocjonalna dla mnie, stworzona przez Gayle Forman, inaczej zwana „Wróć, jeśli
pamiętasz”. Nie będę pisała o niej więcej tylko odsyłam do recenzji.
Film
Hmm… ciężka sprawa z filmami w tym miesiącu. Z tego co
pamiętam, przez cały miesiąc nie obejrzałam żadnego. Więcej tworzyłam.
Montowałam filmy do szkoły i jeden na konkurs. Pod tym względem marzec
spędziłam pracowicie.
Muzyka
W tej kategorii chyba właśnie padnie rekord w ilość cudów.
Po pierwsze dalej męczyłam płytę, o której wspominałam w poprzednich cudach,
„Four” One Dierction. Ale riplejowałam jeszcze więcej piosenek. Tak jak
ostatnio mówiłam, nie moja muzyka, ale jakimś cudem nie mogę jej
wyłączyć, jeśli wiecie o co mi chodzi.
Po za tym w połowie, a właściwie pod koniec lutego wyszła
nowa płyta Imagine Dragons. Mojego ukochanego zespołu. Chociaż o zespole nie
powinnam się wypowiadać, bo tak naprawdę to nawet nie znam imion członków, ale
uwielbiam ich muzykę. Zresztą, uważam, że dosyć specyficzną, więc nie każdemu
się spodoba. Na pierwszej ich płycie „Night
Visions” nie widać tego aż tak dobrze, za to w drugiej „Smoke+Mirros” bardzo.
Więc tak jak mówiłam, zachwyciłam się kawałkami z nowej
płyty „Smoke+Mirrors”.
I z wersji Deluxe: Warriors
I coś co jest zupełnym przeciwieństwem wyżej wymienionych
piosenek Imagine Dragons. Czyli muzyka z filmu „Gwiazd naszych wina”. Ta
historia cały czas powraca do mnie pod różnymi postaciami. Czasem jest to
książka, czasem film, jakieś wydarzenie, czasem taki przebłysk w mózgu, jakiś
wywiad, inna książka Johna Greena. A teraz muzyka. Generalnie muzyka z filmu
nie chwyciła mnie, gdy słuchałam jej w kinie. W listopadowych cudach
wspominałam o „All of the stars” Eda Sheerana i tyle. Aż do teraz. Nie podobają
mi się wszystkie piosenki, ale kilka uwielbiam.
Tee Shirt – Birdy ; tyle razy jej słuchałam, że umiem ją na
pamięć, a przynajmniej refren i pierwszą zwrotkę.
I jeszcze jedna spokojna piosenka, również powiązana z
ekranizacją, tym razem „Zostań, jeśli kochasz”.
Wydarzenie
Chyba nie wydarzyło się nic godnego uwagi, co zapadłoby mi
na dłużej w pamięć. (o prócz jedynki z polskiego, która jest plamą na moim
honorze, ale to nie jest cud, więc… po co o tym w ogóle wspominam?)
Książkowe nowości
Tylko jedna. „Wiek cudów” Karen Thompson Walker, którą zdobyłam
na promocji wydawnictwa Znak. Kosztowała 10zł, więc grzechem było by nie
skorzystać.
Kategoria specjalna
Coś o czym nie mogę nie wspomnieć, chociaż mój blog nie jest
z kategorii „beauty”, ale to był cud i nie ma co z tym dyskutować. Perfumy,
których szukałam od dłuższego czasu, ale nigdzie nie mogłam znaleźć
słodko-eleganckich w rozsądnej cenie. A tu proszę, z Zary do której poszłam
tylko powąchać (przysięgam!) wyszłam z torebeczką, w której znalazły się
perfumy Zara Oriental. Cud cudów.
Bardzo spodobała mi się forma takiego posta. Pierwszy raz zobaczyłam takie coś u Ciebie. I like it! XD Będę zaglądać częściej ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe, że cuda miesiąca pojawiają się od listopada, jedyne co zmieniłam, to dodanie kilku kategorii:P
UsuńWidzę, że to był dobry miesiąc (oprócz ten jedynki z polskiego, ale każdemu się zdarza!) :* Piosenki znam i zgadzam się z Tobą, są cudowne.
OdpowiedzUsuńWiem, ale jednak było mi smutno, bo to dla mnie plama na honorze:( Ale jakoś muszę to przeboleć.
UsuńBardzo fajny pomysł na podsumowanie miesiąca :) Te perfumy ślicznie wyglądają!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się podobają:) Ja za to uwielbiam twoje podsumowania - zawsze dodajesz takie piękne zdjęcia!
UsuńAż się wybiorę do Zary i powącham jak pachną :)
OdpowiedzUsuńCiekawe podsumowanie :) "Wróć jeśli pamiętasz", rzeczywiście świetne ;) Udanego kwietnia!
OdpowiedzUsuńPierwszy raz jestm na twoi blogu i na pewno nie ostatni! Bardzo fajna forma podsumowania, jeszcze się z taką nie spotkałam. Jeśli chodzi o książki Gayle Forman to jakoś nie mogę się przełamać, żeby je przeczytać. I nie mogę się doczekać podsumowania kwietnia :)
OdpowiedzUsuńOjeju, bardzo mi miło:)
Usuń