„Byliśmy łgarzami” E. Lockhart. Książka którą pochłonęłam
praktycznie na raz. Wystarczyło mi jakieś pół dnia, aby zadomowić się na wyspie
i jednocześnie znienawidzić ją.
Powieść to historia bogatej rodziny, która posiada prywatną
wyspę. Co roku w wakacje zjeżdżają tam wszyscy jej członkowie. <Więcej nie
mogę powiedzieć, żeby nie było spojlerów>
Historia wzbudza emocje, nie zawsze pozytywne, ale jednak.
Tak naprawdę to w tej książce nie ma wiele rzeczy, nad którymi można się
zachwycać, lecz i tak czuję że powinnam to zrobić. Książka zachwyca swoją
prostotą połączoną z chaosem. Radością i smutkiem. Prawdą i kłamstwem w jednym.
Jeszcze nie czytałam czegoś co tak by mnie skołowało (nawet „Baśniarz” nie
dorównuje Łgarzom). Jak to można przeczytać już na okładce, książka jest
przeraźliwie inteligenta, naprawdę. Nic dodać nic ująć. Niby lekka, łatwa w
czytaniu, wakacje, wyspa, ale nad tym wszystkim unosi się życie. Po prostu, przemijanie,
strach przed zapomnieniem, śmierć. Życie. Bohaterów można nazwać wariatami, ale
oni są po prostu ludźmi, a każdy z nas jest wariatem w jakimś aspekcie. Mnóstwo
psychologii zawartej na tych 247 stronach.
Bohaterowie są z krwi i kości (w tym kontekście brzmi to
nieco upiornie), mają wady i zalety. Postaci jest sporo, ale łatwo się w tym
połapać, a jak ktoś by sobie nie radził to na pierwszych stronach znajdziemy
drzewo genealogiczne.
Tak naprawdę to książka o ludziach i życiu. O tym, jak to
czasem się z nim nie lubimy, czasem uwielbiamy, a czasem po prostu jesteśmy.
Jeśli szukacie czegoś co wywoła emocje, ale nie będziecie
musieli się skupiać, aby to osiągnąć. Jeśli chcecie przeczytać coś, co jest
warte przeczytania. Coś, do czego trzeba dorosnąć, ale jednocześnie wciąż być
młodym i chętnym do życia pełną piersią. To „Byliśmy łgarzami” jest idealne.
Uwielbiam te książkę. Odkąd ją przeczytałam nie mogę przestać o niej myśleć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://monicas-reviews.blogspot.com/
Mam zamiar niedługo się w nią zaopatrzyć ;)
OdpowiedzUsuń,,nawet „Baśniarz” nie dorównuje Łgarzom" - to zdanie zmieniło wszystko. Ja MUSZĘ to przeczytać.
OdpowiedzUsuńPS Naprawdę genialna recenzja (nie piszę tego, jak spamerzy). Czuje się, iż pisałaś ją prosto ze swego wnętrza i jest diabelnie zachęcająca. Brakuje w blogosferze takich "swojskich" wpisów, niewepchniętych w jakieś ramy wyłącznie dobrego wyglądu i poprawnego stylu, co powoduje, że post staje się sztuczny. Trzymaj tak dalej, kochana.
O jejku, jest mi tak miło:* A po napisaniu tej recenzji przeżywałam kryzys blogowy, bo wydawało mi się że jestem beznadziejna i moje recenzje są straszne. Więc po jej napisaniu (na początku sierpnia) nie napisałam nic do 30 sierpnia. Stwierdziłam, że wezmę się za siebie, bo nie mogę się poddać. I recenzja którą wtedy napisałam, jest zupełnie inna od tych, które pisałam do tej pory. Mam nadzieję, że ona również ci się spodoba:)
UsuńChyba się skuszę, bo ostatnio mam dość książek Johna Greena, więc czas sięgnąć po coś nowego. Choć mój stos książek jest ogromny, to ,,Byliśmy Łgarzami" jeszcze się zmieści :)
OdpowiedzUsuńNiedawno zamówiłam tę powieść w bibliotece, więc teraz z niecierpliwością czekam, aż będę mogła ją wypożyczyć. Bardzo lubię takie inteligentne książki, które jednocześnie są łatwe w czytaniu ;)
OdpowiedzUsuńhttp://alejaczytelnika.blogspot.com/
Lekkość w połączeniu z inteligencją w książkach dla mnie wygląda nieco sprzecznie. Jestem przyzwyczajona do ciężkich książek, nad którymi trzeba trochę pomyśleć, więc jeżeli "Byliśmy łgarzami" jest lekka pewnie byłabym odrobinę zdezorientowana. Lubię, kiedy mam się nad czym zastanawiać, a nie przepadam, gdy mam coś podane jak na talerzu. Opis jednak mnie zachęca. Myślę, że mogłabym poświęcić tydzień swojego życia na przeczytanie tej książki.
OdpowiedzUsuńTruth of Thunder | Heaven in Black
Właśnie o to chodzi w tej książce, że jest pełna sprzeczności.
UsuńKiedy pisałam lekkość miałam na myśli, że nie trzeba się skupiać, żeby zrozumieć co jest napisane, jest napisana łatwym i prostym do przyswojenia językiem. Ale jest inteligentna i trzeba przy niej myśleć. Z tym, że nie musisz się do tego zmuszać, samo przychodzi. Czytasz i myślisz, zastanawiasz się co to oznacza. A najwięcej myśli przychodzi po zakończeniu czytania. Wciągasz się w akcję i dopiero po jej zakończeniu zaczynasz główkować oraz zdajesz sobie sprawę jak ta książka jest inteligentna.
Tydzień to za dużo:) Ja czytam bardzo wolno, a przeczytałam w jeden dzień, praktycznie za jednym razem;)
UsuńMam w planach jej przeczytanie :)
OdpowiedzUsuńhttp://soelliee.blogspot.com/
Podobno tłumaczenie jest kiepskie, więc już zamierzałam odpuścić sobie tą książkę, ale jednak tego nie zrobię ;)
OdpowiedzUsuń(Sorry, za przerwy w komentowaniu - postaram się nadrobić :))
Pozdrawiam!
Nie wiem, nie mam porównania, bo nie czytałam po angielsku, ale możliwe że to prawda. Książka zawiera wiele gier słów, więc takie coś trudno się tłumaczy:)
UsuńOstatnio koleżanka opowiadała mi o tej książce, ale jakoś mnie do niej nie przekonała... Po przeczytaniu twojej recenzji nie mam już wątpliwości, że wkrótce ją przeczytam. Bardzo dobra recenzja, potwierdza to poprzednie zdanie :)
OdpowiedzUsuńPozdrwiam
http://zakladkarecenzje.blogspot.com/
Od mojej koleżanki słyszałam coś o tej książce i z jej opowieści mam wrażenie, że w jakiś niewiarygodny sposób manipuluje czytelnikiem. Najpierw czytamy o jednym, myślać, że to tylko wyobrażenia jednej z postaci, a potem okazuje się, że rzeczywiscie taka sytuacja miała miejsce. Nie czytałam tej książki, ale na samą myśl, co tam się dzieje, czuję się lekko zdezorientowana i zafascynowana. Autor/ka(??) musi być piekielnie inteligenty, aby zrobić coś takiego i to sprawia, że ciągnie mnie do tej powieści coraz bardziej. Nie mogę się doczekać, żeby ją przeczytać. :D
OdpowiedzUsuńNo cóż, zgadzam się że książka bardzo dezorientuje czytelnika i ja sama przez jakiś czas po jej skończeniu zastanawiałam się co właściwie się wydarzyło:P
Usuń