4 października 2015

Wrześniowe cuda


Witam w kolejnym podsumowaniu miesiąca! Do wakacji zostało ich już tylko dziewięć, także całkiem nieźle. 

Jesień jest moją ulubioną porą roku, uwielbiam kiedy pogoda jest odpowiednia to tego, aby założyć ciepły sweter i patrzeć na spadające liście za oknem. Niestety tego ostatniego na razie brak, wszystkie liście dzielnie trzymają się na gałęziach, ale mamy jeszcze na to październik i listopad, także nie załamuję się. Za to popatrzyłam sobie na deszcz i muszę powiedzieć, że uwielbiam krople nie tylko na szybie, ale również na swojej twarzy („Po co mi parasolka?”). 
 
Jesień to idealny czas na czytanie książek. W dziewięćdziesięciu procentach się z tym zgadzam, ale to dziesięć procent zajmuje szkoła, a w praktyce jest odwrotnie – dziewięćdziesiąt procent czasu zajmuje mi szkoła, a dziesięć przeznaczam na spanie, odpoczywanie, zajęcia pozaszkolne i czytanie. Więc we wrześniu zaczęłam dwie książki, skończyłam jedną. I przeczytałam również „Dziady cz.III”. Nie mam więc zbytniego wyboru, ale tak czy tak, dam tutaj „Fangirl”. Jest takim raczej półcudem, ale przyjemnie mi się ją czytało, byłam ciekawa co wydarzy się dalej, a Cath uwielbiam i odnajduję w niej siebie.

Tę kategorię chyba pomniemy… 

We wrześniu postanowiłam poszukać czegoś jesiennego i znalazłam!

Tak naprawdę to wydarzenie z sierpnia, ale dopiero teraz odczuwam to jako cud. Otóż, ze względu na pewne problemy zdrowotne musiałam przejść na dietę, tzn. zero cukru, zero nabiału i zero glutenu plus mnóstwo okropnych rzeczy do picia i tabletek do połykania (np. wywar z obierków ziemniaków, napój dyptamowy, ocet jabłkowy przed posiłkami). I muszę się powiedzieć, że choć na początku byłam sceptycznie nastawiona do tej diety to teraz jestem dumna i nie mam zamiaru z niej zrezygnować. Po pierwsze lepiej się czuję, nerki pozbywają się kamieni i uwaga, uwaga schudłam trzy kilogramy. A poza tym, dobrze się czuję jedząc zdrowe rzeczy i nawet nie mam ochoty na coś niezdrowego. Można jeść przy mnie pizzę (a konkretnie sześć), a ja wcale nie czuję ochoty aby się do tego dołączyć. Same pozytywy! 

Poza tym założyłam snapchata, na którego serdecznie was zapraszam. Nazwa: whiteblackbooks

Znowu małe szaleństwo, ale ostatnie do Bożego Narodzenia. Napisałam to, więc może nie dam się skusić. No, poza trzecią częścią „Szklanego tronu” na którą mam przyzwolenie. Poza tym nic nie kupuję.












11 komentarzy:

  1. Śliczne zdjęcia :) Ja już tęsknię za tym wolnym czasem w wakacje, kiedy mogłam czytac cale dnie ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też i to jak. Bo teraz nawet jak mam ochotę poczytać, to nie mogę, a jak już znajdę chwilę, to jestem tak zmęczona, że nie chce mi się czytać:(

      Usuń
  2. Świetny post! Już od jakiegoś czasu zastanawiam się nad wprowadzeniem czegoś podobnego na mojego bloga.
    Pozdrawiam
    monicas-reviews.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne zdjęcia! Niestety u mnie również jest tak, że większość mojego wolnego czasu pochłania szkoła, dlatego coraz trudniej jest znaleźć wolną chwilę na czytanie :(
    Aleja Czytelnika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)
      Doskonale cię rozumiem, teraz pozostaje czekać tylko na jakieś dłuższe wolne:)

      Usuń
  4. Ale piękne zdjęcia! Niecierpliwie czekam na recenzję 'Powodu by oddychać'. Ja czytałam część IV 'Dziadów', a III zaczynam niedługo.. :(
    Jeśli masz ochotę to dodaj mnie na snapie - pouszyinbooks ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:*
      Ja odwrotnie, "Dziady" trzecie mam już za sobą (no, prawie), a czwarte jeszcze przede mną na rozszerzeniu z polskiego:)

      Usuń
  5. Miłego czytania i szybkiego powrotu do zdrowia! :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny post i blog oczywiście! ^^
    Mam straszną ochote na Fangirl, ale tyle książek jest do przeczytania..
    Będę wpadał częściej :>
    czytamboczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń