Musiałam dopisać w tytule posta rok. To trochę niepokojące, ale jednocześnie sprawia, że jestem z siebie dumna, bo skoro wytrwałam rok (a właściwie nawet więcej, bo bloga założyłam jakoś w listopadzie 2014) to znaczy, że naprawdę mi się tu podoba, inaczej już dawno by mnie tu nie było. Może z waszej strony wygląda to trochę inaczej, bo gdy przeglądam bloga mniej więcej wygląda to tak: recenzja, cuda, jakiś-tam-post, cuda, coś-tam, cuda. Ale w sekrecie mogę powiedzieć wam, że trochę postów zalega mi na komputerze, tylko... jakoś tak zawsze wychodzi. Poza tym musiałam skupić się na innych rzeczach, które mimo wszystko są ważniejsze i to o nie musiałam zadbać.
Jestem zaskoczona, bo luty jest najkrótszym miesiącem roku (chociaż w 2016 dostaliśmy jeden dzień w prezencie), a ja przeczytałam trzy i pół książki, co jak na mnie jest niewyobrażalnie dużym wynikiem. Ale na miano cudu bez wątpienia zasłużył „Dawca” Loisa Lowry. Recenzja już napisana, możecie spodziewać się jej w sobotę.
I miałam mały powrót do przeszłości jeśli chodzi o muzykę, więc zagłębiłam się w klimaty High School Musical.
Już z absolutnego dzieciństwa:
Luty zaczęłam od wyjazdu w góry. Filmik z wyjazdu możecie zobaczyć tutaj.
15 lutego skończyłam osiemnaście lat, więc to też było ważne dla mnie wydarzenie.
24 lutego zdałam egzamin teoretyczny na prawo jazdy, teraz czekam i stresuję się praktycznym.
Poza tym w instagramowym konkursie u Alicji z bloga Siostry w bibliotece, wygrałam książkę, którą już bardzo długo chciałam przeczytać. (jaką, możecie dowiedzieć się w filmiku poniżej).
Luty zakończyłam równie ważnym dla mnie wydarzeniem, może dla was to nie jest nic specjalnego, ale ja czekałam na ten moment bardzo długo. A mianowicie, mam w końcu nowy aparat. Czekałam na niego długo, bardzo dużo czasu poświęciłam na wybranie odpowiedniego. I w końcu jest!
Jakie cudne zakładki *.*
OdpowiedzUsuńOstatnio zdarzyło mi się nucić jedną z piosenek z High School Musical :D
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! <3
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego! Filmik z Zakopanego był świetny, teraz lecę oglądać DYL :)
OdpowiedzUsuńNa jaki aparat się zdecydowałaś? Ja mam Nikona D3000 i niestety jest to model bez kamery, więc skazana jestem na iPhone'a. :( Kiedyś bardzo interesowałam się fotografią, a potem nadeszło liceum...i bum.
Jeśli jesteś ciekawa moich wypocin to odsyłam tu --> http://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com/2015/01/pogaduchy-dziewuchy-5.html
Buziaki i miłego marca :-)
Ooo, ja przez parę lat miałam Nikona d3100:) Na początek był super, ale teraz potrzebowałam już czegoś lepszego. Klika miesięcy wybierałam aparat, ale w końcu padło na Canona eos 70d. Jak na razie jestem bardzo zadowolona:)
UsuńGratuluję wyniku książkowego i oby marzec okazał się co najmniej tak samo zaczytany :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam nadzieję że taki właśnie będzie:)
UsuńPiękne, bardzo klimatyczne zdjęcia. :) Gratuluję wyniku!
OdpowiedzUsuń