20 czerwca 2016

Przeczytane przy kawie #2 | 1-18.06.16


Wiem, że mówiłam ostatnio, że posty z tej serii nie będą pojawiać się bardzo często, a już na pewno nie co tydzień. No, cóż chyba powinnam się cieszyć, że nie dotrzymałam tego. Co prawda, tamten post ukazał się z opóźnieniem, przez co książki, o których teraz Wam opowiem przeczytałam nie w tydzień (jak wychodzi po dacie publikacji posta), a w dwa i pół tygodnia. 
Mamy już właściwie koniec roku, więc tym razem nie mam tu żadnej lektury szkolnej, chociaż chciałabym przeczytać kilka w wakacje, więc spodziewajcie się ich w następnych postach. 


 O Ani chyba nie mogę powiedzieć zbyt dużo, bo nie chcę zdradzać co dzieje się w tej lub poprzednich częściach. Jednak nadal jestem zachwycona i zakochana w tych książkach! Klimat pozostał ten sam, chociaż w Avonlea ma miejsce stosunkowo mało wydarzeń, więcej dzieje się w mieście, w którym studiuje Ania. Mimo, że główna bohaterka jest już praktycznie dorosła, to nie straciła nic ze swojej natury marzyciela i jest nadal tak samo kochaną postacią.


O  „Osobliwych i cudownych przypadkach Avy Lavender” słyszeli już chyba wszyscy, ale gdyby jednak nie... W książce została przedstawiona historia rodu Lavender, właściwie jest to historia głównie o kobietach, o ich samotności, wielu nieszczęściach których doświadczyły oraz o miłości. Każda z nich ma swoją własną wyjątkową, magiczną cechę - na przykład tytułowa bohaterka urodziła się ze skrzydłami.
Szczerze? Nie mogę zdecydować czy historia przedstawiona w tej książce, jest bardziej osobliwa czy cudowna. Z jednej strony jestem nią zachwycona, ale z drugiej mogłabym wymienić kilka rzeczy, które nie do końca przypadły mi do gustu. Poza tym chyba zaczęłam wyrastać z fantastyki albo po prostu ostatnio lepiej się odnajduję w książkach innego rodzaju. Może właśnie dlatego nie do końca jestem zachwycona. Jednak mimo to później już nie mogłam się oderwać, a ostatnie wydarzenia bardzo mnie zaskoczyły.


„Percy Jackson i bogowie olimpijscy” to mój kolejny powrót do przeszłości (czyżby syndrom wiecznego dziecka? :D ) Chciałabym móc powiedzieć, że Percy podoba mi się cały czas tak samo, jak za pierwszym razem., ale to byłoby po części kłamstwo. To albo wina upływającego czasu, albo tego że czytałam tę książkę trzy lub cztery razy. A może i jedno i drugie? W każdym razie nadal czytało mi się bardzo dobrze i szybko, nim się zorientowałam miałam za sobą kilkadziesiąt stron. Ale wydarzenia nie zapierały tchu - być może dlatego, że pamiętałam co będzie dalej. 
Kiedyś lubiłam wracać do książek, które już czytałam i robiłam to bardzo często, ale przez ostatni rok lub dwa zdarzało mi się bardzo rzadko, więc chyba zapomniałam jakie to uczucie wiedzieć, co wydarzy się dalej i rozkoszować się swoją wiedzą. Nie mniej, cieszę się że powróciłam do Percy'ego.


„Zanim się pojawiłeś” to hit ostatnich tygodni (lub miesięcy) ze względu na premierę filmu. Wszyscy tak się rozpływali na tą historią, że i ja postanowiłam się z nią zapoznać. I całkowicie przepadłam. Szczerze mówiąc, spodziewałam się zupełnie czego innego, ale bardzo się cieszę, że jest tak jak jest. Książka jest bardzo wzruszająca, smutna i jednocześnie pełna radości. Co prawda nadal nie rozumiem pewnej rzeczy, która miała miejsce na jej kartach, głównej bohaterce zdarzyło się być bardzo niedomyślną, do tego stopnia, że nawet ja wiedziałam o co chodzi, a główny bohater czasem stawał się egoistą. Jednak i tak ich polubiłam, bo dzięki temu powieść jest bardziej realna - przecież nie ma ludzi idealnych. 

Czytaliście którąś z tych książek, co o niej sądzicie? Co przeczytaliście w ostatnim czasie i co zachwyciło Was, tak jak mnie „Zanim się pojawiłeś”?