28 grudnia 2016

Przeczytane przy kawie #5 | 25.09-26.12.2016

Patrząc na to, że pokazuję Wam tu cztery książki przeczytane w ciągu trzech miesięcy, to nie jest dobrze, ale z drugiej strony dwie z nich mają tak dużo stron, że nie ma się czemu dziwić. Jednak nie mam zamiaru się tu usprawiedliwiać, bo każdy czyta w swoim tempie, a takie jest moje. Poza tym wszystkie z tych książek podobały mi się, co sprawia że to podsumowanie jest całkiem wyjątkowe.
 
Przyznam, że „Sklepy cynamonowe” przez swój tytuł były jedną z bardziej wyczekiwanych lektur, nie mam pojęcia dlaczego tak nie mogłam doczekać się aż je przeczytam, bo nie wiedziałam o czym są. Nie mogę powiedzieć, że się zawiodłam, ale na pewno spodziewałam się czegoś innego. Jednak podobały mi się, choć nie są moja ulubioną lekturą. 
Jest to zbiór opowiadań, narratorem jest chłopiec, który opowiada wydarzenia ze zwykłego życia, wspomina pewne miejsca i osoby, ale robi to w specyficzny dla dzieci sposób, czyli wszystko wyolbrzymia, a historia nabiera cech baśni. Przez nagromadzenie wielu metafor i właśnie wyolbrzymień trochę ciężko mi się to czytało i nie zawsze wszystko rozumiałam. Jednak czytanie tej książki było ciekawym doświadczeniem.

O „Mistrzu i Małgorzacie” nie chcę i nie umiem dużo powiedzieć, bo ta książka jest tak złożona, że gdybym zdradziła Wam jedną rzecz, musiałabym opowiedzieć wszystko. Mogę powiedzieć tylko dwie rzeczy: to moja ulubiona lektura szkolna i musicie ją przeczytać. Nie ma drugiej takiej książki, nawet pomijając wydarzenia i skupiając się tylko na strukturze tej powieści i sposobie w jaki została napisana, ponieważ wszystko toczy się na trzech płaszczyznach, które przeplatają się ze sobą i tworzą niesamowitą całość. 
Jeśli zamierzacie ją przeczytać, a nie będziecie jej omawiać w szkole to myślę, że wato poczytać o niej później w internecie, aby dokładnie i dobrze ją zrozumieć. Przyznam, że ja po przeczytaniu tej powieści bez omawiania, wielu rzeczy nie rozumiałam, a po lekcjach polskiego historia dużo zyskała w moich oczach, bo z pewnych rzeczy zupełnie nie zdawałam sobie sprawy. Zresztą nadal mam wrażenie, że nie odkryłam jej do końca i za jakiś czas na pewno sięgnę po nią jeszcze raz.

 „Obca” opowiada o Clarie, która jest pielęgniarką i pracowała w szpitalach polowych w czasie II wojny światowej. Po zakończonej wojnie wyjeżdża z mężem na wakacje do Szkocji, wchodzi do kamiennego kręgu i przenosi się w czasie do średniowiecza. 
To prawdopodobnie wszystko co mogę powiedzieć bez spojlerów, ale sam motyw podróży w czasie w dodatku do średniowiecza, powinien Was zachęcić. 
Z ocenieniem „Obcej” mam problem, bo z jednej strony aż za dobrze zdaję sobie sprawę z jej wad, ale z drugiej wciągnęłam się i w gruncie rzeczy mi się podobała. Gdybym zaczęła wypisywać wszystko to, co było w niej słabe, nie uwierzylibyście że cieszę się, że ją przeczytałam i zastanawialibyście się jakim cudem mi się podoba, ale naprawdę tak jest.
 Przede wszystkim nie pasowało mi to, jak szybko Clarie przystosowała się do nowego miejsca i czasów, w których się znalazła, a przecież pomiędzy średniowieczem a 1945 rokiem jest ogromna różnica! Poza tym praktycznie od razu zapomniała o mężu i życiu, które zostawiła - to wyglądało mniej więcej tak, że co jakiś czas przypomniało jej się, że miała męża więc wspomniała o nim w dwóch zdaniach i przechodziła do bieżących wydarzeń. Oprócz tego nie przejmowała się tym, że może zupełnie zmienić bieg historii i życie ludzi, a tym samym doprowadzić do tego, że niektórzy mogą w ogóle się nie urodzić. Ja w jej sytuacji od razu bym o tym pomyślała, ale być może naoglądałam się za dużo „Powrotu do przyszłości”.
 Poza tym na pewno nie możecie nastawiać się na powieść historyczną, w pierwszej części jest to właściwie tylko romans i nic więcej. No może poza małymi pseudo-historycznymi motywami, jak sposoby leczenia, warunki życia czy ubiór ówczesnych ludzi. Ale w następnej części jest już więcej postaci historycznych, więc jeśli zależy Wam na tym, to warto się przemęczyć z pierwszą częścią. 

„Uwięziona w bursztynie” to druga część historii Clarie. Tak jak już pisałam jest w niej więcej z powieści historycznej, a wątek romantyczny trochę schodzi na bok-  co uwierzcie, zdecydowanie wpływa na korzyść całej historii, bo jak wiadomo co za dużo to nie zdrowo. Rzeczy, które wymieniłam wcześniej jako wady, mają już swoje wyjaśnienie lub zostały naprawione. Ale jednak jest to seria, której ani nie polecam ani nie odradzam.

Od ostatnich Przeczytanych podczytywałam sobie jeszcze kilka innych książek (w tym lektur), ale żadnej nie skończyłam, więc nie wspominam o nich tutaj.  

A jak u Was prezentują się przeczytane ostatnio książki? Coś polecacie, coś odradzacie?

5 komentarzy:

  1. Ja ostatnio czytam bardzo powoli, cieniutką książkę już czytam cały miesiąc, bo po prostu jestem zajęta egzaminami. Jednak wczoraj kupiłam 5 nowych książek, dlatego lista "do przeczytania" jest już ogromna, czekam na wolny czas i zabieram się za książki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Mistrza i Małgorzaty" jeszcze nie czytałam, ale coś czuję że muszę to nadrobić. Ostatnio mam wielką chęć na klasyki i chyba 2017 będzie rokiem nadrabiania takich zaległości :) Jeśli chodzi o powieści Diany Gabaldon to słyszałam podzielone opinie, jak na razie te księgi przerażają mnie swoją objętością, więc sobie je odpuszczę, bo dopiero wychodzę z kryzysu czytelniczego który miałam w grudniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też przerażały ilością stron, ale czytam je szybciej niż niejedną książkę która ma 200 stron, więc w gruncie rzeczy nie ma się czego bać :P Poza tym ja sama jestem podzielona jeśli chodzi o opinię o "Obcej" hahahaha :D

      Usuń
  3. Uwielbiam "Mistrza i Małgorzatę"! A "Sklepy cynamonowe" mam w planach przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie "Mistrz i Małgorzata" i "Obca" czekają na półce. A po twoim podsumowaniu, jeszcze bardziej chcę się za nie zabrać :)


    https://czytane-przy-herbacie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń