9 lutego 2018

Trylogia „Do wszystkich chłopców, których kochałam” Jenny Han




Lara Jean za każdym razem, kiedy się zakocha, pisze list i chowa go w pudełku. Listy są tylko sposobem, w który może pozbyć się swoich emocji. Chociaż nigdy nie miały trafić do adresatów, pewnego dnia tak się dzieje.

O tym, że sam pomysł na fabułę jest interesujący, nie trzeba mówić, ale mogę też od razu dodać, że został też świetnie zrealizowany.
Powodów, dla których warto przeczytać całą serię jest więcej. Przede wszystkim są to bohaterowie. Każdy wyróżnia się na tle innych i jest jedyny w swoim rodzaju, ma swoje indywidualne cechy charakteru, jednocześnie nie będąc przerysowanym. Każda z trzech sióstr jest wyjątkowa, choć w pewnych aspektach są do siebie podobne, ale przecież są rodzeństwem, więc tak powinno być. Myślę, że większość czytelniczek będzie mogło się zidentyfikować z którąś z nich. Mnie najbliżej było do Lary Jean, często podczas czytania myślałam sobie, że ja w tej sytuacji postąpiłabym tak samo albo że w takim momencie czułabym się tak samo jak ona. Chociaż w drugiej części, był taki moment, kiedy pomyślałam sobie, że głupio postępuje, jednak nie zapominajmy że Lara Jean jest tylko szesnastolatką, więc ma prawo popełniać błędy.

W kwestii więzi rodzinnych warto dodać, że jest to chyba jedna z niewielu młodzieżówek, gdzie główna bohaterka ma rodzinę, która aktywnie bierze udział w jej życiu i w ogóle pojawia się w książce. Lara Jean ma prawdziwą relację z tatą i swoim rodzeństwem. Siostry tworzą zgrany zespół, czasem ich więź się komplikuje, ale jednak starają się rozwiązać te problemy i ostatecznie wspierają się w trudnych momentach. Według mnie to bardzo dobry przykład prawidłowych rodzinnych relacji.

Muszę też wspomnieć o wątku romantycznym, który nie gra aż tak dużej roli zwłaszcza w pierwszej części. Został poprowadzony w rozsądny i realistyczny sposób - główna bohaterka poza życiem uczuciowym nadal ma inne zajęcia, szkołę, znajomych i rodzinę. Na szczęście autorka o tym nie zapomniała. 

Nie chcę pisać dokładnie o drugiej i trzeciej części, ale podzielę się z Wami moim ogólnym wrażeniem. 
Jeśli chodzi o PS. I still love you to po jej skończeniu zastanawiałam się po co jeszcze trzecia część, skoro zakończone zostały wszystkie większe wątki. Jednak Always and forever, Lara Jean trzeba przeczytać, uważam że jest co najmniej na tym samym poziomie co pierwszy tom, jeśli nie na wyższym. Bohaterowie dostali dokładnie takie zakończenie na jakie zasłużyli. Dodatkowo w tej części główna bohaterka zmagała się w wyborem swojej ścieżki po zakończeniu liceum, co ja też niedawno przeżyłam i przez to jeszcze bardziej mogłam się z nią zidentyfikować. Jeśli zastanawiacie się czy warto przeczytać kontynuacje to ja Wam mówię, że warto, nie będziecie tego żałować.

Seria Do wszystkich chłopców, których kochałam jest idealna na początek przygody z czytaniem po angielsku. "PS. I still love you" było moją pierwszą książką w całości przeczytaną po angielsku i był to chyba najlepszy wybór, bo język nie jest trudny i na tyle na ile się orientuję, całkiem naturalny. Kiedy po jakiś trzech rozdziałach przyzwyczaiłam się do dialogów pisanych w cudzysłowach, a nie od myślnika, to w zasadzie nie odczuwałam różnicy w jakim języku czytam. Tak więc, jeśli szukacie pierwszej książki do przeczytania po angielsku, to warto zainteresować się tą serią. 

Podsumowując, polecam Do wszystkich chłopców, których kochałam, jeśli szukacie miłej, niezobowiązującej lektury, przy której można się pośmiać i trochę wzruszyć. Jeśli nie oczekujecie nic głębokiego, ale jednocześnie nie ogłupiającego oraz z ciekawym pomysłem na fabułę. I jeśli rozumiecie, że szesnastolatki czasami robią głupoty i potraficie im to wybaczyć ;)


PS. Z tego co wiem w 2018 ma być premiera filmu na podstawie tej książki, więc warto wcześniej ją przeczytać ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz