11 marca 2018

Styczeń i luty 2018


Początek roku był szalony. Oczywiście jak na mnie, czyli bardzo spokojną osobę. 
Za mną pierwszy semestr na studiach i nadal mi się podoba! Są przedmioty i wykładowcy, których lubię bardziej lub mniej, ale nadal nie mam zamiaru rezygnować z historii sztuki. 
Zwycięsko wyszłam z pierwszej w moim życiu sesji, co prawda za mną też pierwszy w życiu egzamin poprawkowy, ale zdałam go i to się liczy. W końcu student bez poprawki jest jak żołnierz bez karabinu. A patrząc na to, że tydzień przed sesją rozchorowałam się, to absolutnie nie wyrzucam sobie ocen z egzaminów, wręcz przeciwnie jestem dumna, że udało mi się wszystko zdać.

Luty był czasem odpoczynku po przedsesyjnym i sesyjnym stresie. Przyniósł też jedną malutką zmianę, czyli zamiast jedynki z przodu mojego wieku, pojawiła się dwójka. Brzmi trochę przerażająco, ale tak naprawdę raczej niewiele to zmieniło, bo świadomość że się starzeję posiadam już od dawna. 


Styczeń





















Luty 
























 

Jeśli chodzi o książkowe podsumowanie początku roku, to Sylwestra spędziłam z cudowną książką, którą właściwie nie wiem czy zaliczać jeszcze do 2017 czy już do 2018, ale tak czy inaczej, opowiem Wam o niej więcej niedługo. W styczniu zupełnie przypadkiem wygrałam słodką niespodziankę w wyzwaniu W 2018 przeczytam 12 książek po angielsku.
 W lutym zdecydowanie królował u mnie „Znachor”, o którym już niedługo parę słów więcej. 

A jak u Was wyglądał początek roku? Już za późno, żeby pytać o postanowienia, ale mogę zapytać jak Wam idzie ich realizacja?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz