8 kwietnia 2018

Marzec 2018 czyli zachwycam się i narzekam na wiosnę

Marzec upłynął mi spokojnie, ale zarazem dni mijały szybko i przeciekały między palcami. Jednak kiedy wracam do nich myślami, to jedyne uczucie jakie mi towarzyszy to spokój. 
Marzec przyniósł nam wiosnę, dłuższe dni i śpiew ptaków (jeśli dobrze się wsłuchacie to usłyszycie go nawet na filmiku). Chociaż zima nie dawała za wygraną i pożegnała się z nami niezłą śnieżycą. Szczerze mówiąc lubię zimę, wiosna jest dla mnie wspaniała dopóki temperatura nie przekroczy dwudziestu stopni Celsjusza. Po dwóch dniach takiej temperatury, już trochę tęsknię za chłodniejszymi dniami. Za to słońce wyglądające zza chmur i dłuższe dni lubię, więc akurat z tych aspektów wiosny się cieszę. Nic tak nie motywuje jak zachód słońca po dziewiętnastej, wtedy zawsze czuję, że mam więcej czasu do dyspozycji i mogę nacieszyć się pokojem oświetlonym światłem słonecznym jeszcze po powrocie z uczelni.






















 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz